sobota, 24 września 2011

Jesienne otulacze.

Wpadłam w trans dziergania otulaczy.
Czerwony wykonany z podwójnej nitki i zszyty jako "przekręcony". Niebiesko-siwy też dziergałam podwójną nitką, potem kolejno tylko niebieską i siwą i znów podwójną. Zszyty bez przekręcania
Otulacze bardzo podobają się córce. Już w poniedziałek chce założyć niebiesko-siwy otulacz  do szkoły.
I to jest nagroda za wieczorne dzierganie przy lampce.
Następny już na drutach na żyłce, bez zszywania i w jesiennych kolorach.








poniedziałek, 19 września 2011

Czerwony otulacz i białe śniadanko.


Zrobiłam dzieciakom niespodziankę. Takie słoneczne śniadanko na słodko - słodki twarożek, słodziutka polewa czekoladowa i kakao też słodzone. Po prostu miodzio.
Wołam dzieciaki i czekam na zachwyty - takie "ochy i achy" a tu proszę. Najpierw wąchanie, oglądanie.... No i w końcu słoneczka znikają... Inwencja twórcza została doceniona. Ufff
W świecie włóczek postawiłam na czerwień. Na dworze chłodniej, więc otulacz się bardzo przyda.
Druty 6, podwójna nitka i się dzierga prawo, lewo.


czwartek, 15 września 2011

Wąsacz.


Wyszedł wąsacz, ponieważ nadal nie potrafię zrobić dziurek na guziki. Z podwójnie złożonej nitki uplotłam warkoczyki, przyszyłam do plis i zawiązałam. Guziki zaś znalazły się w innym miejscu niż zwykle, gdyż górna część odcinka nie wyszła równo. Tak powstał malutki dekolt.

Żółty nie jest moim ulubionym kolorem, ale już dziergam następny sweterek w bardziej stonowanej kolorystyce - czyli będzie ciemno szary.

Sweterek zrobiłam metodą od góry. W talii odejmowałam oczka na "oko" i na koniec ściągacz. Wzór prosty - same lewe i prawe jak leci. Użyłam włóczki Peonia - 100% akrylu - dobrze się robi i po zblokowaniu nie rozciąga się. Druty 3, rękawki 3,5.









wtorek, 6 września 2011

Niebieski.

Moją niemoc twórczą wywaliłam z domu.Po prostu. Złapałam za fraki i wypchnęłam za drzwi.
A zaprosiłam do siebie bardzo ważnego gościa. Usiadłam z nim na kanapie i pogadaliśmy sobie. Powiedział mi, że on zawsze chodzi tym samym równym krokiem. Ani za wolno ani za szybko. Ot, zawsze tak samo. To ja gdzieś zawsze pędzę i się z nim ścigam. Staruszek Czas kategorycznie zabronił mi udziału w takich zawodach. Teraz ten starszy Pan często siada ze mną na kanapie i cierpliwie patrzy jak robię to, co lubię.
W ten sposób udało się wydziergać niebieski sweterek. Zastosowałam po raz pierwszy metodę robienia od góry. Poszło w miarę szybko i jestem zachwycona tym sposobem  dziergania. Bez zszywania i kombinowania od razu wychodzi sweterek. Wełniany kubraczek  trochę wyszedł za długi,  no i dziurek jeszcze nie umiem zrobić,  i zakończenie rękawów nie takie, jak bym chciała. Ale i tak jestem z siebie dumna. I dalej będę ćwiczyć, bo wciąż marzą mi się  sweterki Effci , subtelne i piękne....