poniedziałek, 16 maja 2011

Uffffff jakoś wydziergałam.







I to powyżej pach również. Kurcze jak ja się cieszę. Udało się zdrutować sweterek. Tak wiem, brakuje wykończenia wokół szyi. Nitki się jeszcze plączą. Pod pachami odstaje. na plecach źle oczko załapałam. Ale pierwsze koty za płoty. Mój sweterek - siwiuteńki. Każdy następny będzie lepszy. I ten kolejny będzie bez szwów. Serio!!! Tylko czekam aż Effcia opis zrobi:)
Kupiłam żółta włóczkę i robię sobie taki hipisowski szaliczek.Na późną wiosnę i wczesne lato.

3 komentarze:

  1. najważniejsze że "mój ci on" ;) :)
    i to własnoręcznie zrobiony, ja tam wad nie widzę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. żółta włoczka jest fantastyczna :) a potrzeba nam takiego słonka, potrzeba...
    3mam kciuki za powodzenia kolejnych planów drutkowych! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję sweterka:) Ja również wad nie dostrzegam:) Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń